Tyle jeszcze historii pozostało do odkrycia, tyle opowieści do wysłuchania. Wiele z już opowiedzianych wymaga dopowiedzeń lub sprostowań. Jedną z nich jest historia
Davida i Paula Denholzów, mieszkańców Cieszyny i uczniów tutejszej szkoły. Z dostępnych źródeł wynikało, że bracia przetrwali wojnę, ale młodszy Paul
zmarł tuż po wyzwoleniu z powodu odmrożeń, których nabawił się w trakcie ucieczki.
Dąb Józef rosnący w Wiśniowej cieszył się sławą nawet przed tym, nim w 2017 roku został Drzewem Roku. Ale to właśnie rozgłos, jaki towarzyszył tym wyborom i informacja
o ukrywaniu się w drzewie dwójki Żydów sprowadziła do Wiśniowej Natalię Romik – pasjonatkę kultury żydowskiej.
Jej ostatni projekt: „Kryjówki. Architektura przetrwania” traktuje o różnorodności miejsc, w których ukrywali się prześladowani w trakcie okupacji Żydzi. Było oczywiste,
że dąb w Wiśniowej
był najbardziej nieoczekiwanym schronieniem, jakie sobie można wyobrazić, więc ekipa pani Natalii pojawiła się pod Józefem, by dokonać stosownych badań i przygotować odlew drzewa.
Tak doszło do spotkania, którego efektem jest m.in. uszczegółowienie wojennej historii tych dwóch cieszyńskich Żydów. W szczególności istotnym jest fakt, że Paul Denholz,
którego "uśmierciliśmy" w naszej książce przeżył, wyemigrował do Ameryki, założył rodzinę i przeżył jeszcze pół wieku.
Do getta we Frysztaku trafił razem z rodziną. Gdy rodziów i najmłodsze rodzeństwo wywieziono do Warzyc i rozstrzelano, Paul i David zostali przydzieleni do komanda roboczego,
które pracowało
przy budowie linii kolejowej do tunelu w Cieszynie. Gdy zadanie zostało ukończone, braci wywieziono do obozu w Płaszowie. Warunki w obozie były tragiczne.
Miska zupy dziennie, ciężka praca, brak butów, donosicielstwo za kawałek chleba, znęcanie się nad więźniami przez Niemców i żydowskich funkcyjnych, rozstrzeliwanie zbyt słabych,
by pracować – to wszystko przekładało się na choroby i dużą śmiertelność. Po siedmiu tygodniach pobytu w obozie, gdy Paul był już bliski śmierci, udało im się uciec.
Liczyli, że wrócą do gospodarstwa, a wojna wkrótce się skończy. Z Krakowa szli przez kilka dnia lasami, prosili o pomoc lub kradli. Wędrówka była trudna, gdyż Paul
miał opuchnięte, poranione nogi, ale strach dodawał im sił. Tak dotarli do rodzinnego domu, który okazał się być pusty. Przez dwa następne lata ukrywali się w
naszych okolicach. Sami nie wiedzą, jak udało się im przeżyć. Ukryci w słomie, w sianie, w kartofliskach i prawdopodobnie w dębie Józefie, z kromką chleba wyczekiwali dnia następnego.
Towarzyszyła im nadzieja, że ich gehenna jutro się skończy.
Nadeszło wyzwolenie. Ale nie dla Paula. Rosjanie, do których trafił postanowili, że choć nogi ma chore, to będzie dobrym pilotem. Mając już dość wojny, uciekł i ukrywał się
przez 4 miesiące koło Krosna pracując na gospodarstwie pod przybranym nazwiskiem, z dokumentami, które wystawił mu Stanisław Kwieciński. Ten, mieszkający w Kalembinie Sprawiedliwy
wśród Narodów Świata, był dobrym duchem dla wielu Żydów, w tym braci Denholzów.
Tu zapewne ma swe źródło informacja o śmierci Paula. Gdy David brał ślub i sprzedawał rodzinne gospodarstwo, Paula z nim nie było. Jedynym wytłumaczeniem faktu, że dotychczas
nierozłączni bracia już nie są razem, była śmierć jednego z nich. Być może sam David potwierdzał te domysły.
Potem przez Węgry, Rumunię, Czechosłowację trafili do Austrii, gdzie Paul czekał 4 lata, nim dostał się do USA.
Podsumowaniem jego wspomnień są znamienne słowa: Wiem, że można żyć ciesząc się małymi rzeczami.
Nigdy w Warzycach nie był.
Wysłuchaj wspomnień Paula Denholza, które są dostępne na YouTube od 2020 roku.
Wystawę, która jest owocem pracy Natalii Romik można oglądać w warszawskiej Zachęcie do 17 lipca 2022 roku.
Dziękujemy Natalii i Aleksandrze Janus za udostępnienie materiałów otrzymanych od rodziny Denholzów.